Na zawsze – Superstar!

To nie będzie recenzja. Zbyt wiele z tym musicalem wiąże się emocjonalnych wspomnień, bym mogła taką napisać. Przez kilkanaście lat w okresie Wielkiego Postu zabierałam na ten musical kolejne grupy gimnazjalistów. Wraz z moimi uczniami byłam na przedostatnim pokazie – 20 lutego 2019 roku. Ale chodziłam na „Jesusa” również sama; spektakl stał się dla mnie swoistymi rekolekcjami.

„Jesus Christ Superstar”, legendarna rock-opera stworzona przez duet: Andrew Lloyd Webber i Tim Rice, przez prawie dwadzieścia lat święciła triumfy na scenie chorzowskiego Teatru Rozrywki. Oryginalna inscenizacja Marcela Kochańczyka od premiery w 2000 roku gromadziła kolejne pokolenia widzów. Niejeden powracał wielokrotnie, by chłonąć niepowtarzalny klimat opowieści. Strzałem w dziesiątkę okazało się obsadzenie w głównych rolach dwóch wyjątkowych osobowości scenicznych. Wokalista Dżemu Maciej Balcar jako Jezus oraz charyzmatyczny Janusz Radek grający Judasza stworzyli pamiętne kreacje.
Wszystko to sprawiło, że gdy w styczniu tego roku Teatr Rozrywki zapowiedział koncertową wersję „Jesus Christ Superstar”, bilety na wydarzenie zniknęły momentalnie.

Fot. Artur Wacławek

„Światło! Światło! Więcej światła!” – rozległ się okrzyk Janusza Radka w wielkoczwartkowy wieczór – tak jak rozbrzmiewał w każdym sezonie przed tytułowym utworem, zawsze wywołując poruszenie publiczności. I tym razem nie mogło być inaczej. A sądząc po reakcjach widzów na kolejne utwory, wielu było takich, dla których koncert okazał się sentymentalną podróżą w przeszłość w najlepszym wydaniu. A młodzi ludzie, których nie brakowało, dali się porwać niezwykłej atmosferze widowiska.

Dominik Koralewski znów zachwycił „Piosenką Szymona Zeloty”. Marta Tadla i Jacek Pacholski z towarzyszeniem Pawła Stefana zabrzmieli monumentalnie w partiach kapłanów. Wioleta Malchar, „ostatnia” Maria Magdalena, godna następczyni Marii Meyer, przejmująco zaśpiewała „Jak mam go pokochać”, a jej duet z Markiem Chudzińskim, „Rozpocząć to od nowa”, był jednym z najpiękniejszych momentów wieczoru. Zresztą nie ukrywam, że wiele utworów już przy pierwszych dźwiękach wzbudzało trudne do opanowania emocje.

Występ Bartłomieja Kuciela jako Piłata nie mógł nie przywołać wspomnień o Andrzeju Kowalczyku, którego tyle razy widziałam, jak zstępuje po schodach w białym ubraniu z długim trenem. „Pieśń Heroda” zawsze była momentem oddechu pomiędzy pełnymi dramatyzmu scenami. W wykonaniu Jarosława Czarneckiego, mimo braku pamiętnej scenografii, choreografii i kostiumów (ach, te ręczniki, różowy mundur, tancerze!), także wniosła lekki, żartobliwy ton. Chociaż i tutaj trudno było uwolnić się od wspomnień – udało mi się przed laty zobaczyć kilka razy w tej roli Jacentego Jędrusika.

Fot. Artur Wacławek

Wypada wreszcie wspomnieć o głównych antagonistach znanej od dwóch tysięcy lat opowieści, dwóch panach na „J”. Przyznać trzeba, że z odtwórcami ról Jezusa i Judasza czas obchodzi się łagodnie: wraz z jego upływem tylko szlachetnieją.
Widać było, że dla obu artystów to powrót pełen emocji, a możliwość występu w tym repertuarze budzi niekłamaną radość. Wspaniale było usłyszeć pełną dramatyzmu „Rozmowę z Bogiem” Macieja Balcara czy rockowe „Krwawe pieniądze” Janusza Radka (i znów podziwiać, jak fantastycznie radzi sobie z pięknymi, ale karkołomnymi tłumaczeniami Młynarskiego i Szymanowskiego).

Zespół baletowy przypomniał fragmenty choreografii z oryginalnego przedstawienia, m.in. w utworze „Wierzę w ciebie, Jezu”. Na nowo za to zinterpretowano scenę w świątyni – jako współczesne targowisko próżności z mediami społecznościowymi, pogonią za promocjami i natychmiastowym poklaskiem.

„Jesus Christ Superstar” to bez dwóch zdań jedna z najpiękniejszych, ale i najtrudniejszych muzycznych partytur w historii musicalu. Bezkompromisowe symfoniczno-rockowe kompozycje w wykonaniu orkiestry pod batutą Michała Jańczyka zabrzmiały z całą mocą. Wielkie brawa należą się także realizatorom dźwięku, dzięki którym wszystkie instrumenty i głosy były doskonale słyszalne.

Jeżeli coś jest bardzo dobre – wystarczy tego nie popsuć. Tą zasadą niewątpliwie kierowała się reżyserka koncertu, Aleksandra Gajewska. Wraz z zespołem Teatru Rozrywki i zaproszonymi artystami stworzyła pełne prostoty, piękne widowisko nawiązujące do inscenizacji Marcela Kochańczyka i zachowujące refleksyjny klimat, który zawsze jej towarzyszył.

Dziękuję.

„Jesus Christ Superstar” – koncert, Teatr Rozrywki, 6 kwietnia 2023r.

Reżyseria: Aleksandra Gajewska
Kierownictwo muzyczne: Michał Jańczyk
Kierownictwo wokalne: Ewa Zug
Ruch sceniczny: Natalia Gajewska
Scenografia i kostiumy: Magdalena Wiluś
Reżyseria światła: Marek Mroczkowski


Jezus – Maciej Balcar
Judasz – Janusz Radek
Maria Magdalena – Wioleta Malchar
Annasz/Kapłan – Marta Tadla
Kajfasz – Jacek Pacholski
Piotr – Marek Chudziński
Szymon Zelota – Dominik Koralewski
Król Herod – Jarosław Czarnecki
Poncjusz Piłat – Bartłomiej Kuciel
oraz zespół baletowy, zespół wokalny, orkiestra Teatru Rozrywki pod batutą Michała Jańczyka

fb-share-icon
Ten wpis został opublikowany w kategorii MUSICALE i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *